Świadek epoki? Za mało powiedziane: Tadeusz Rolke to świadek kilku epok, w dodatku wyjątkowy, bo wszystkie utrwalił na swych fotografiach, a pierwszy aparat kupił w szkole od kolegi w 1944 roku jako piętnastolatek.
Pasjonująca lektura tej autobiografii, opowiedzianej Małgorzacie Purzyńskiej z bezpretensjonalnością i szczerością, chwilami po prostu zatyka czytelnika i dowodzi, że nie zastąpi jej żaden album ze zdjęciami. Każde zdjęcie ma przecież swoją historię nie mówiąc o tych, które nie zostały zrobione! W dodatku Tadeusz Rolke obdarzony jest fenomenalną pamięcią, a lekkość narracji nie pozwala uwierzyć w wyznanie: nie jestem literatem, żeby opisywać świat słowami. Wielowątkowa, pełna anegdot opowieść o pracy i życiu towarzyskim, przede wszystkim w Peerelu, do którego – mimo wielu pięknych wspomnień – mistrz nie ma sentymentu, podkreślając jego absurd i nieprzewidywalność.
Tadeusz Rolke mówi o sensie fotografii i zmieniającym się sprzęcie, o sławnych i zapomnianych ludziach, których spotykał z obu stron obiektywu. Także o swoich kobietach mistrz fotografii mówi szokująco szczerze, ale i o sobie opowiada bez żadnej taryfy ulgowej, z imponującym dystansem!
Życie i praca Tadeusza Rolke to prawdziwa kapsuła czasu, a treścią jego życia były i są piękne kobiety, artyści i fotografia. Ta ostatnia jest jednak chyba najważniejsza „Fotografia to moja namiętność, pasja i powołanie” – mówi w tej książce Tadeusz Rolke.
Chris Niedenthal
Tadeusz Rolke jak Isaac Bashevis Singer wyznaje kult pracy i erotyki. Obu służy niestrudzenie od ponad pół wieku. Utalentowany kronikarz PRL-u, owej monokultury kotleta schabowego z dziewczynami w mini i skuterem Lambretta w tle, w brawurowej rozmowie z Małgorzatą Purzyńską wyjawia przed nami swoje sekrety. Nie tylko w sprawie kryteriów fotogeniczności, także innych zachwytów i olśnień. Namiętny i zaskakujący jak jego fotografie!
Agata Tuszyńska