2 października ukaże się nowa powieść Pawła Goźlińskiego „Akan„.
„TA WYSPA CAŁA JEST BLUŹNIERSTWEM. JEŚLI STWORZYŁ JĄ JAKIŚ BÓG, TO STRACH SIĘ DO NIEGO MODLIĆ.”
Był starszy od Józefa o trzynaście miesięcy. Rywalizowali o te same dziewczyny i zaplątali się w ten sam spisek na życie cara. Lecz to 21-letni Bronisław został skazany na śmierć, zamienioną ostatecznie na 15 lat zesłania. Sachalin, odległa wyspa między wybrzeżem Rosji a Japonią, to piekło, jak pisał Czechow. Ale dla żyjących tam plemion jest domem. Staje się nim również dla Bronisława, który coraz bardziej oddala się od nieludzkiego świata zesłańców i zanurza w niezwykłym świecie Ajnów – najbardziej tajemniczego ludu na ziemi, otaczającego kultem niedźwiedzie i szamanów a wystrzegającego się bliźniąt. Bronisław staje się dla Ajnów kimś więcej niż badaczem, który na zawsze ocali ich kulturę od zapomnienia. Tymczasem, w przededniu wojny rosyjsko-japońskiej, otwiera się przed nim szansa powrotu. Ale skorzystać z niej oznacza porzucić ludzi, dla których stał się AKANEM…
Paweł Goźliński połączył niezwykle ciekawe fakty historyczne i biograficzne z brawurową formą literacką. Oryginalne i podniecające!
Małgorzata Szejnert
Nazywał się Piłsudski. Bronisław Piłsudski. Uczynił tyle dla obcych, co jego brat Józef dla swoich. Paweł Goźliński napisał o nim poruszającą, gorącą powieść, w której archiwa rozpalają wyobraźnię, a wyobraźnia służy archiwom. Po tej książce Piłsudscy już zawsze będą razem jak dwie strony tego samego, jak dwa oblicza Polski.
Marek Bieńczyk
PRZECZYTAJ FRAGMENT ROZDZIAŁU „IOMANTE”:
Ussajro i Tomkin przejmują liny i krążą z niedźwiedziem wokół pala. Próbują przyciągnąć go do rozłożonych na matach darów. Ciągną z całej siły, żeby choć na chwilę zatrzymać przy nich pysk zwierzęcia. Ale wyrywa się im, w panice rzuca między drzewa. Jeszcze jedno gwałtowne szarpnięcie usadza niedźwiedzia. Siedzi na zadnich łapach i przeciągle wyje. Kobiety klaszczą, zawodzą pożegnalną pieśń. Niedźwiedź rozgląda się wokół. Ma szklane spojrzenie i rozwarty, spieniony pysk, którym szybko łapie oddech.
Nie jest człowiekiem. Nie jest bogiem. Jest tylko dzikim, przerażonym zwierzęciem, które nie ma już siły uciekać. Pozwala przyciągnąć się do słupa. Patrzy nieprzytomnym wzrokiem na mężczyzn biegnących coraz szybciej wokół niego. Sznury oplatają go z każdą chwilą ciaśniej, przygniatają do pala. Szarpie się jeszcze, bo więzy zaczynają go dusić. Wygląda żałośnie z wielkim jęzorem, który zwisa mu spomiędzy zębów. Nie reaguje, kiedy Tomkin naciąga łuk i posyła strzałę wysoko w niebo, na wschód. Nie reaguje na bełty z wiórami zamiast grotów, które trafiają go w nogi i brzuch. Nie odwraca się w stronę starca, który klęczy przed zieloną ścianą i opryskuje kudłate kije, wypija do dna, co mu zostało w czarce, i bierze do rąk długi łuk. Ussajro podaje mu strzałę z ostrym szpicem. Mężczyzna podchodzi blisko, nie dalej niż na arszyn, ale zwierzę nie zwraca na niego uwagi, tylko oddycha ciężko. Stary Ainu napina łuk, grot niemal dotyka futra, mierzy prosto w serce.
Niedźwiedziem szarpie nieludzki ból. Szarpie nim nieczłowiecza rozpacz, która jest tylko impulsem a nie myślą. Szarpie nim panika. W niej najbardziej jest podobny do ludzi cisnących się, żeby z bliska oglądać, jak umiera.
Jucha ścieka na futro, okleja zbitą trawę. Niedźwiedź jeszcze przez chwilę się miota, ale oczy powoli zachodzą mu bielmem i krwią. Zwisa na sznurach. Charkot z jego pyska jest coraz płytszy. Ale nikt go już nie słyszy, wszyscy dookoła krzyczą z rozkoszy, z bólu, Bronisław sam nie wie jak to nazwać.
Notes jest bezużyteczny. Słowa są bezużyteczne. Musi pozmieniać im sensy, inaczej uzna, że jest mordercą. Że mordercami są ludzie, których miał za przyjaciół, a to co mają za nabożeństwo jest bezrozumnym bestialstwem. Dlatego śmierć musi być ofiarą, zabójstwo odesłaniem, ból zapowiedzią powrotu, dusza niewolnicą ciała, którą trzeba wydusić siłą, więc odwiązuje się truchło, uwalnia głowę z chomąta, układa na trawie, szyją na ciężkiej belce. A potem dociska drugą, jeszcze cięższą.
Na belkę rzuca się Ussajro, Tomkin, rzucają się inni. Ciało niedźwiedzia przykrywa piramida ciał. Mężczyźni śmieją się, zsuwają ze szczytu, szybko podnoszą, rzucają pozostałym na plecy. Młodsi chwytają lejce. Jeden z nich wkłada głowę w chomąto. Biega na czworakach wokół pala jakby chciał przeżyć to samo, co niedźwiedź.
Więc może ból jest jednak złudzeniem? Śmierć zabawą? Dusza sprytną oszustką, która lubi poigrać sobie w ciele, zanim pozwoli mu umrzeć? Może ofiara to tylko sposób na oszukanie bogów, odwrócenie ich uwagi paroma kroplami sake i krwi, żeby człowiek miał okazję do obżarstwa i popijawy? Opowiesz mi, Indun?
Fot. Mikołaj Grynberg
Paweł Goźliński (ur. 1971) – teatrolog, redaktor, dziennikarz i pisarz, redaktor naczelny Wydawnictwa Agora. Autor książek „Bóg Aktor”, „Jul” oraz „Dziady”. Były szef „Dużego Formatu”, reporterskiego magazynu „Gazety Wyborczej” oraz były redaktor naczelny „Książek. Magazynu do czytania”. W 2010 roku wraz z Mariuszem Szczygłem i Wojciechem Tochmanem założył Instytut Reportażu. Studiował w Warszawie na Akademii Teatralnej, Uniwersytecie Warszawskim, w Szkole Wajdy oraz w Szkole Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, gdzie obronił doktorat pisany pod opieką prof. Marii Janion.