https://trello.com/c/qBrAsW6T/370-mobile-obs%C5%82uga-po-zakupie "Silla" pierwszy tom serii Opowieści świata Zorzy - Wydawnictwo Agora
silla

6 lutego 2023

"Silla" pierwszy tom serii Opowieści świata Zorzy

Udostępnij post
silla

„Silla” otwiera nową serię fantasy autorstwa Karoliny Lewestam z ilustracjami Mariusza Andryszczyka.

W mroźnej krainie, nad którą świecą dwa księżyce, ludzie i zwierzęta od wieków żyją w przyjaźni. Jednak ostatnio zaczynają się dziać niepokojące rzeczy. Jest coraz zimniej, śnieżne krowy linieją, w jeziorach i morzu brakuje ryb, pod lodem zaś czai się zło. A najgorsze jest to, że Zorza… umiera. Jedyną nadzieją na uratowanie świata Zorzy jest jedenastoletni Ari, który udaje się w daleką, pełną niebezpieczeństw podróż. Zanim odkryje mroczną tajemnicę, na swojej drodze spotka nowych przyjaciół oraz przeżyje coś, co na zawsze odmieni jego życie.

„Silla” to przygodowa, metafizyczna opowieść o nadziei i miłości, które pomagają przezwyciężyć ciemność. Książka spod skrzydeł Wydawnictwa Agora dla dzieci jest przeznaczona dla czytelniczek i czytelników w wieku od 9 lat. „Silla” swoją premierę będzie miała już 22 lutego.

silla
Ilustracje: Mariusz Andryszczyk
Przeczytajcie fragment pierwszego rozdziału książki „Silla”:

Był wieczór.
Ale nie zwyczajny wieczór, tylko wieczór Zorzy.
W jaskini palił się ogień, który oświetlał ściany przyjemną żółcią. Ari leżał na ziemi. Na nim siedziała jego młodsza siostra Aniju, waliła w niego pięściami i wrzeszczała:
– Wstawaj! Ari! Rusz się! Nie zdążymy! Na Zorzę! Dzisiaj Zorza, Ari! No już!
– Przestań! No, przestań wreszcie! Złaź! – bronił się Ari, który był, owszem, o wiele większy – miał bowiem prawie jedenaście lat, a Aniju tylko pięć – ale i tak nie potrafił się obronić przed gradem jej ciosów.
– Nie! Wstań, to przestanę!
Ari w końcu zdołał złapać dziewczynkę wpół, unieruchomić jej ręce i zdjąć ją z siebie.
– Następnym razem, jak chcesz, żeby ktoś wstał, nie siedź mu na brzuchu – poradził jej, otrzepując się.
– Następnym razem, jak nie chcesz, żeby ktoś siedział ci na brzuchu, wstań! – Dziewczynka się wyszczerzyła, odgarniając grzywkę z czarnych jak węgielki oczu.
– Następnym razem… – zaczął Ari, ale nic sensownego nie przyszło mu do głowy, więc pokazał siostrze język i powiedział do mamy, która wrzucała jajka do gotującego się nad ogniem wrzątku:
– Idę po sanki!
– Tylko uważaj! – roześmiała się mama. – Pamiętacie, jak w zeszłym roku prawie się spóźniliśmy na Zorzę (niech nam zawsze świeci), bo jakiś Czarny Ptak wyrwał Ariemu uprząż do sań i Ari musiał za nim biec aż do lasu?
– Tak! Pamiętam! Ha, ha. Wrócił cały podziobany! Włosy miał… o, takie. – Aniju dramatycznie złapała się za włosy, żeby pokazać, jak wyglądał Ari po walce z Ptakiem.
– Podziobany, ale z uprzężą – powiedział z godnością Ari, zwinął swoje przydługie włosy w węzeł na karku, nałożył kurtę, odpalił pochodnię od ognia i wymaszerował z jaskini w ciemność.
– Tylko się pospiesz! Za pięć minut musimy wyjść! – krzyknęła jeszcze mama. – Zorza nie czeka!
W policzki uderzył go mróz. Jak zawsze w noc Zorzy niebo było zupełnie czyste; widać było już, jak nad lasem wschodzi powoli mniejszy księżyc, któremu na imię było Siarnaq. Cienie drgały na śniegu w złotym świetle pochodni. W powietrzu czuć było ostry, elektryczny zapach, który zawsze poprzedzał nadejście Zorzy. Ari szedł i pogwizdywał. Po chwili upewnił się, że Aniju nie może go zobaczyć – w końcu był poważnym, starszym bratem – i zaczął podskakiwać, tańcząc wokół śnieżnych hałd. Sanki stały przywiązane tuż za ich skałą, kilka kroków od wejścia do jaskini. Wystarczyło zakręcić tam, gdzie kończyła się skalna grań.
Ari skręcił – a potem od razu się zatrzymał.
Przed sankami siedział nieruchomo wilk. W dodatku był to nie zwykły wilk, jakich dużo mieszkało na Tlate Hiin, ale zadziwiająco ogromne, szare wilczysko z siwiejącym pyskiem i czarnym pasem sierści na grzbiecie. Było tak duże, że jego pysk znajdował się na wysokości twarzy chłopca.
Może i Ari był chudy jak patyk, ale na pewno nie był niski. Chłopiec przełknął ślinę. Nie spodziewał się tu wilka, a już na pewno nie tego wilka.
Trochę o nim wiedział. Na przykład, że nazywał się Gho i że nie był stąd. Po prostu jakiś czas temu pojawił się na Tlate Hiin. Mówiono, że wybiegł ze Śpiącego Lasu i od razu poszedł do domu wróżbity Sii. Wilk Gho nigdy z nikim innym nie rozmawiał i tylko czasem przemykał po Tlate Hiin, łypiąc oczami na boki. Ale kilka dni temu, kiedy Ari na chwilę odsunął zasłonę przy wejściu do jaskini, żeby sprawdzić, czy już się ściemnia, zobaczył siedzącego w oddali wilka Gho, który przyglądał mu się z dziwnym wyrazem pyska. Ari podskoczył i natychmiast schował się do środka, a potem zupełnie o tym zapomniał.
A teraz wilk Gho siedział przed nim i patrzył na niego w ten sam dziwny sposób. Jakby go o coś podejrzewał. Nie było to przyjemne.
– Ludzkie szczenię – odezwał się w końcu wilk z gulgoczącym warczeniem. – Ari. Masz na imię Ari.
Ari skinął głową.
– Pokaż oczy – warknął wilk.
Powiedział to tak, że chłopcu nawet nie przyszło do głowy, żeby nie posłuchać. Otworzył szeroko oczy. Oczy Ariego były nie czarne, jak u mamy i Aniju, ale zielonkawe i wilk długo się w nie wpatrywał swoimi żółtymi ślepiami. A potem zaczął węszyć: obwąchał twarz chłopca, jego kurtę, rękawice. Kiedy wsadził nos prosto w kołnierz Ariego, łaskocząc go sterczącymi wąsami, chłopiec wzdrygnął się i odskoczył; mało brakowało, a upuściłby pochodnię.
– No tak – rzekł wilk do siebie. – Coś się zgadza, a coś się nie zgadza. Nie tak łatwo zebrać myśli… Jestem już stary.

Ilustracje: Mariusz Andryszczyk

O Autorach:
Karolina Lewestam, filozofka, dziennikarka związana z redakcją PISMA, autorka bestsellerowej „Małej Księżniczki” oraz „Pasterzy Smoków” daje się poznać z całkowicie nowej strony. „Silla” to pierwszy tom Jej nowej serii fantasy, w której czytelnicy i czytelniczki przeniosą się do wspaniałego i zaskakującego świata Zorzy, pełnego gadających niedźwiedzi, wilków, fok oraz Czarnych Ptaków. Piękno tej baśniowej krainy mistrzowsko oddaje Mariusz Andryszczyk, którego czytelnicy pamiętają z ilustracji do książek takich jak „Lolek”, „Rutka” czy „Przyjaciel Północy”.