Co szykujemy dla Was na marzec? Sami zobaczcie:
Spaceman. Jak zostać astronautą i uratować nasze oko na Wszechświat? Mike Massimino
premiera: 1 marca
“Spaceman” – autobiograficzna opowieść Mike’a Massimino udowadnia, że warto próbować i stawać do walki z samym sobą, by realizować marzenia. Któż by bowiem pomyślał, że siedmioletni chłopiec z przedmieścia, stanie jako dorosły mężczyzna na oddalonej o 600 kilometrów od Ziemi platformie serwisowej teleskopu Hubble’a? Komu przyszłoby do głowy, że obudzony w nim astronauta zostanie jednym z bohaterów współczesnej amerykańskiej popkultury, który od czasu do czasu grywa samego siebie w kultowym serialu Teoria wielkiego podrywu? “Spaceman” to historia Mike’a Massimino pierwszego człowieka, który tweetował z kosmosu, i ostatniego, który pracował przy naprawie teleskopu Hubble’a. Światowa premiera książki odbyła się w październiku 2016 roku i od razu stała się bestsellerem New York Times’a.
Książka do zamówienia w przedsprzedaży na kulturalnysklep.pl
Tańczące niedźwiedzie Witold Szabłowski
premiera: 6 marca
Historia uwolnionych tańczących niedźwiedzi znajduje zaskakującą kontynuację w dziejach naszego wychodzenia z komunizmu. Szabłowski przygląda się niedźwiedziom w Bułgarii, które na nowo uczą się wolności, i wędruje po krajach, które wciąż na wolność czekają, oraz tych, które mają jej nadmiar. Objeżdża autostopem ogłaszające niepodległość Kosowo, wozi zdezelowanym peugeotem drżących o życie Fidela Kubańczyków, kłóci się z zakochanymi w Stalinie przewodniczkami po jego muzeum, przemyca samochód na Ukrainę, nocuje na londyńskiej stacji Victoria z bezdomną spod Pabianic. W jego reportażu wszyscy okazujemy się tańczącymi niedźwiedziami, którym wolność przynosi jednocześnie ulgę i ból.
Książka ma właśnie swoją światową premierę: ukaże się na czterech kontynentach. Została już doceniona w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest odczytywana jako niezwykle aktualna opowieść o Donaldzie Trumpie.
1968. Czasy nadchodzą nowe Ewa Winnicka, Cezary Łazarewicz
premiera: 14 marca
Rok buntu opowiedziany przez pierwszoligowych. Fascynujące ludzkie historie naznaczone piętnem 1968, najbardziej rewolucyjnego roku XX wieku.
O dwojgu takich, którzy hippisowską zarazę przywlekli z San Francisco do Gliwic, o tym, jak towarzysz Wiesław zainteresował się operą i co złego z tego wynikło, Jak Polański kręcił „Dziecko Rosemary”, o najmroczniejszej zagadce operacji „Dunaj” i wiele innych opowieści tworzących oryginalny pejzaż roku rewolty w Polsce i na świecie.
Książka do zamówienia w przedsprzedaży na kulturalnysklep.pl
Jutro będzie Zemsta. Dzienniki 1984-2005 Andrzej Łapicki, opracowanie Jacek Szczerba
premiera: 14 marca
A może wydać je za życia? Nie, nie wypada, po śmierci.
Tadeusz Łomnicki powiedział kiedyś: – Zazdroszczę publiczności, która ogląda mnie w „Karierze Artura Ui”. Andrzej Łapicki mógłby powiedzieć więcej: – Zazdroszczę publiczności, która ogląda mnie w czymkolwiek. Dlaczego mógłby? Bo był znakomitym aktorem o zabójczej prezencji, świetnie wychowanym synem profesora prawa rzymskiego, który czuł się naturalnie nawet w najwytworniejszym towarzystwie. Czarował już samym głosem, jakże charakterystycznym – gdy w roku 1955 czytał w radiu powieść „Królewna”, wymierały ulice polskich miast, wszyscy pędzili do radioodbiorników. Jedni zapamiętali go jako Kettlinga w serialowych „Przygodach pana Michała” (1969) Pawła Komorowskiego i kapitana MO z „Lekarstwa na miłość” (1965) Jana Batorego, inni jako bohatera „Wesela” (1972) czy „Wszystko na sprzedaż” (1969) Andrzeja Wajdy i „Jak daleko stąd, jak blisko” (1971) Tadeusza Konwickiego, jeszcze inni jako aktora teatrów Erwina Axera i Adama Hanuszkiewicza. Gdyby nie aktorstwo, na które zdecydował się podczas II wojny światowej, błyszczałby pewnie jako sławny pisarz, prawnik czy polityk. O politykę tylko się otarł, w czasach pierwszej „Solidarności”, zostawszy posłem. Z aktorstwa przerzucił się na reżyserię teatralną, został też rektorem stołecznej Akademii Teatralnej, dyrektorem Teatru Polskiego i prezesem Związku Artystów Scen Polskich. Był świadom swych ograniczeń – nie porywał się na repertuar romantyczny, nie marzył o Hamlecie. Jego teatralnym idolem był Aleksander hrabia Fredro – wykwintny panicz o fantastycznym poczuciu humoru. On też czuł się właśnie kimś takim. Starał się zawsze zachować dystans, co przeszkadza w „graniu bebechami”. Na aktora był może nawet za inteligentny. A inteligent, co podkreślał, się wstydzi. Z tego powodu Łapicki skromnie umieszczał siebie w pierwszej dziesiątce współczesnego mu aktorstwa polskiego, ale nigdy nie na podium. Powtarzał autoironicznie, że jest Mastroiannim Jana Rybkowskiego. Powodzenie u kobiet miał legendarne, gustował w blondynkach. Na ten temat jednak gustownie milczał. Żartował z samego siebie, że jest mistrzem mów pogrzebowych. Teraz, niejako zza grobu, przemawia do nas ze swych pisanych przez 21 lat „Dzienników”. I pewnie śmieje się w zaświatach, widząc zdumione miny czytelników:
– Takiego „niegrzecznego” się mnie nie spodziewaliście, prawda?
Znam wszystkie wasze numery Andrzej Korzyński w rozmowie z Marią Szabłowską
premiera: 21 marca
Nie każdy wie, kim jest Andrzej Korzyński, ale wszyscy kojarzą Franka Kimono. Korzyński wymyślił Franka, w którego wcielił się Piotr Fronczewski. Napisał też muzykę i tekst jego największego przeboju: „King Bruce Lee karate mistrz”. Ale to tylko maleńka część twórczości bohatera tej książki.
Rozmówca Marii Szabłowskiej żartuje: to podejrzane, że akurat ja napisałem tak wiele muzyki do filmów i piosenek. „Urodziłem się w czepku” – przyznaje i z poczuciem humoru snuje opowieść o swoim barwnym życiu w epoce PRL.