A może wydać je za życia? Nie, nie wypada, po śmierci.
Piękny i elegancki Andrzej Łapicki, wzór chłopca z profesorskiego domu, zawsze czuł się skrępowany gorsetem dobrego wychowania. W pisanych do szuflady zapiskach wreszcie mógł się z niego wyzwolić. Dlatego są w nich kontrowersyjne sądy o kolegach aktorach (Gustaw Holoubek!), są inwektywy pod adresem krytyki, do głosu dochodzi obsesyjna trauma związana z byciem lektorem Polskiej Kroniki Filmowej, na przełomie lat 40. i 50. Ale są też motywy pogodne – dowcip ukochanego Aleksandra Fredry, przyjaźń z pisarzem i reżyserem Tadeuszem Konwickim. Łapicki opisuje swoje zachłyśnięcie się polityką, w latach 1989-91, gdy został solidarnościowym posłem, pokonując w wyborach Jerzego Urbana, i swe niezwykłe spotkania z papieżem Janem Pawłem II. W „Dziennikach” Łapicki gra na scenie, reżyseruje w Telewizji, jest dyrektorem Teatru Polskiego, prezesem Związku Artystów Scen Polskich, mistrzem mów pogrzebowych i podróżnikiem na kilku kontynentach. Nic tylko czytać.