Ulubiony językoznawca Polaków czyta jeden z najświetniejszych tekstów polskiej kultury
Adam Mickiewicz | czyta prof. Jerzy Bralczyk
Premiera 18. grudnia 2020
Nie możemy usłyszeć „Pana Tadeusza” mówionego przez jego twórcę, ale możemy się zasłuchać w nagraniu Profesora Jerzego Bralczyka, entuzjastę poematu Adama Mickiewicza i posiadacza kolekcji wydań „Pana Tadeusza”.
„Pan Tadeusz” brzmi
Poezję powinno się czytać głośno. Sam czytałem „Pana Tadeusza” głośno, byłem wtedy małym dzieckiem, kiedy czytałem go po raz pierwszy. Właściwie chyba tak do dzisiaj czytam „Pana Tadeusza”: po cichu, dla siebie, próbując go usłyszeć. Wydaje mi się, że jest to lektura właściwsza, że poezję powinniśmy smakować, poniekąd słysząc. W przypadku „Pana Tadeusza” – dzieła w moim przypadku absolutnego – jest to prawda wyjątkowa. „Pan Tadeusz” brzmi. Jeśli – a mogę to powiedzieć z całą odpowiedzialnością – kocham ten tekst, to kocham go właśnie za język, za to, co w nim brzmi.
Litwa pod mikroskopem
Owszem, podoba mi się i humor „Pana Tadeusza”, i dokładność w prezentacji zdarzeń, choć czasami Mickiewiczowi zdarza się drzymać, jak to mówiono o Homerze, który też popełniał pewne pomyłki, ale z grubsza jest to dokładne, skrupulatne nawet miejscami. Także za to, że tak dokładnie znał Mickiewicz nazwy a to zwierząt i głosów, które wydają, a to roślin, ich barw… Tego w „Panu Tadeuszu” jest ogromnie wiele, ale oczywiście nie za dużo. Dzięki temu możemy sobie to nie tylko wyobrazić, ale poniekąd poczuć. „Pan Tadeusz” daje nam mnogość prostych, czystych – chciałoby się powiedzieć – informacji o tym, jak wyglądała Litwa pod mikroskopem niemalże. Widzimy, słyszymy, czujemy, czym porastały pola Litwy, co na nich kwitło, a także, co się działo na niebie litewskim, co się działo w zaściankach. To wszystko wiemy, tego się dowiadujemy i prawie tam mieszkamy.
„Pan Tadeusz” zaczyna się trochę dziwnie. Zaczyna się od Litwy – Litwo, ojczyzno moja. Właściwie dotyczy to terenu, który dzisiaj znajduje się na Białorusi. To jest poemat o Białorusi. Napisał to emigrant z Rosji we Francji. Jak dużo jest nawarstwień narodowych, a jednocześnie jest to tak bardzo spójne. Ten świat jest przedstawiony całościowo. W którymkolwiek momencie zajrzymy do Soplicowa czy do Dobrzyna, bo i tam się częściowo akcja dzieje, jesteśmy u siebie. To może robić tylko wielka poezja.
Usłyszeć Mickiewicza
Język, na który czytelnik pobieżny nie zwraca aż takiej dużej uwagi, jest niezbywalną wartością, nawet jeśli czasem zdarza się Mickiewiczowi coś, co dzisiaj uchodzi za błąd, jak na przykład forma „wsiąść” albo konstrukcja „patrząc serce boli”, to jednak wierzymy, że możemy tak powiedzieć, bo Mickiewicz tak mówił. Mickiewicz mówił trochę inaczej niż my. To oczywiste, że ta polszczyzna kresowa brzmiała fonetycznie trochę inaczej, ale chyba nie powinniśmy tego aż tak odczytywać dzisiaj sobie na głos czy też w głowie. Inaczej stawiał akcenty. Można to zneutralizować. Czytać to tak, że nie bardzo słyszymy, w którym to miejscu akcent pada, ale dobrze jest, jeśli go sobie trochę przybliżamy.
Naturalne jest pragnienie, żeby móc usłyszeć język autora, ale nie mamy nagrań Mickiewicza. Czasem myślę sobie, że może po kilkuset latach naukowcy wymyślą coś takiego, co pozwoli nam odzyskać wszystkie brzmienia, które kiedyś zostały słyszane przez naszych przodków i wypowiadane. Chciałbym usłyszeć kiedyś „Pana Tadeusza” mówionego przez Mickiewicza, ale być może byłby to trochę inny tekst. Na razie on jest też mój i dla mnie jest najbardziej mój. I dlatego właśnie go czytam, i dlatego czytam go jeszcze raz i jeszcze raz głośno – i teraz już może nie tylko dla siebie. – Jerzy Bralczyk