Okładka książki "Czarnobogi" Michała Zgajewskiego

30 lipca 2025

"Czarnobogi" Michał Zgajewski

Udostępnij post
Okładka książki "Czarnobogi" Michała Zgajewskiego

Michał Zgajewski – laureat nagrody Kryminalny Debiut Roku 2024 i autor znakomicie przyjętej serii z detektywem Norbertem Krzyżem – powraca z nową powieścią „Czarnobogi”. Tym razem zabiera czytelników w mroczne zakamarki Beskidu Żywieckiego, gdzie górska demonologia, duszna atmosfera i lokalne legendy splatają się w niepokojącą całość. To świat, w który wchodzą tylko odważni.

„Czarnobogi” to nie tylko kryminał – to wyprawa w głąb ludowych wierzeń i mroków ludzkiej psychiki. W zapomnianej wsi Czarnobogi wciąż żywa jest wiara w demony i stare opowieści, które dla niektórych nigdy nie stały się bajkami.

Niektóre legendy nie umierają. Mówią szeptem i czekają, aż ktoś je obudzi.

Do tej niepokojącej scenerii powraca Zyta Kafka – kobieta, która miała już nigdy nie wracać w rodzinne strony. Pogrzeb matki, nierozwiązana zagadka zniknięcia ojca i spotkanie z Erykiem Banasiem, byłym policjantem o trudnym charakterze, wciągają ją w wir wydarzeń, których źródła sięgają głębiej, niż mogłaby przypuszczać.

Gdzie kończy się legenda, a zaczyna prawda? Czy zło da się zakopać w ziemi tak samo jak zmarłych?

Niektóre legendy nie umierają. Mówią szeptem i czekają, aż ktoś je obudzi.

Fragment książki „Czarnobogi”

Kiedy zamknęła za sobą furtkę, ruszyła w stronę cmentarza. Znajdował się tylko kilkaset metrów od domu Panków. Przecięła umowne centrum wsi, na które składały się kościół, karczma i podłużny budynek supermarketu. Dochodziło południe. Słońce przypiekało coraz mocniej. Zyta mrużyła oczy. Miała wrażenie, że ktoś się na nią gapi. Odwróciła głowę.

Zobaczyła furiata, który awanturował się wczoraj przed karczmą. Olbrzym stał przy wiśniowym audi. Zyta nie miała wątpliwości. Facet bezczelnie świdrował ją wzrokiem. Miała wrażenie, że nawet się uśmiechnął. Była po drugiej stronie ulicy. Słońce świeciło jej w oczy. Nie była pewna, czy ten grymas to na pewno uśmiech. Po chwili mężczyzna zniknął w samochodzie. Audi ruszyło z piskiem opon.

Zyta pokręciła głową. Małomiasteczkowa atmosfera przytłaczała ją coraz bardziej. Tak samo jak zbocza gór zasłaniające horyzont. „Góry potrafią być piękne, ale zasłaniają świat”. Takie zdanie zapisała w swoim pamiętniku jako trzynastolatka. Zaledwie parę dni po tajemniczym zaginięciu ojca. Uważała, że to było najlepsze zdanie, jakie do tej pory wymyśliła. Doskonale oddawało specyfikę życia w małej wiosce w środku niczego.

Skręciła w wąską ulicę, również po obu stronach gęsto oblepioną domami. Zyta miała wrażenie, że tych domów jest za dużo. Niby mieszkasz na wsi, a tłoczno jak w tramwaju przed ósmą rano. Chwilę później zabudowania zniknęły i pojawiło się niewielkie wzniesienie. Po prawej zobaczyła skład budowlany, a nieco wyżej cmentarz oddzielony betonowym płotem.

Najpierw Zyta zajrzała na grób matki. Dzidka, najlepsza przyjaciółka Anny Kafki, zamówiła już nagrobek. Jest kolejka i trzeba będzie trochę poczekać. Na razie stał krzyż z tabliczką, a pod nim pełno kwiatów. Zyta odetchnęła z ulgą. Grób był nienaruszony. Odkąd Gośka powiedziała jej o tym, że ktoś wykopał zwłoki Adama, Zyta odczuwała absurdalny niepokój.

Rozejrzała się po pustym cmentarzu. Przy jednym z grobów krzątała się kobieta, ale chyba jej nie zauważyła. Zyta krążyła między alejkami, aż w końcu znalazła miejsce pochówku Adama.
Nie potrafiła sobie wyobrazić, jak ktoś mógł zrobić coś takiego. Wyciągnąć zwłoki i odciąć głowę? Wyglądało na to, że w okolicy grasuje szaleniec. Swoją droga, niezły materiał na artykuł. Mogłaby napisać coś takiego. Przy okazji uczciłaby pamięć Adama.

Skrzywiła się. Nie. Nie zrobiłaby tego dla niego. Doskonale o tym wiedziała. Zrobiłaby to dla siebie. Ile można pisać o stłuczkach samochodowych i nowych terenach zielonych we Wrocławiu? Studiując dziennikarstwo, nie tak wyobrażała sobie swoją przyszłość. W ogóle myślenie o dotychczasowych osiągnięciach przyprawiało ją o migrenę.

Wpatrywała się w napis wyryty na granitowej płycie.

Ś.P. Adam Panek
ur. 14.09.1987 zm. 05.06.2023
Wyjdź z tego lasu, Kochany…

Zyta poczuła, jak przeszywa ja dreszcz. Zaczynało docierać do niej, że Adam swoje życie podporządkował nie tylko działalności społecznej. Nie tylko Czarnobogom i ich przyszłości. Przecież szukał też Tadeusza Kafki. Kto wie, ile to trwało? A może w ogóle nie przestał, od kiedy Zyta opuściła Czarnobogi? Ta myśl ją przerażała.