Putin

18 sierpnia 2023

"Putin, car Atlantydy" Wacław Radziwinowicz

Udostępnij post
Putin

„Putin, Car Atlantydy. Droga do wielkiej wojny” Wacława Radziwinowicza to biografia-kronika rządów prezydenta Rosji.

Dzisiejszego władcę Rosji ukształtowały chuligańskie ulice Leningradu i kluby sportów walki, gdzie razem z nim rośli przyszli żołnierze i ojcowie chrzestni miejskich mafii, a potem służba w organach bezpieczeństwa. W tych niby dalekich od siebie światach panował ten sam kult brutalnej siły, pogarda dla słabych. Nic dziwnego, że Władimirowi Putinowi, co rzuca się w oczy, brakuje empatii. Kiedy musi kogoś przytulić, pocieszyć, zawsze wychodzi mu to sztucznie, niezręcznie. Nawet wiolonczelista Siergiej Rołdugin, przyjaciel prezydenta Rosji, przyznawał, że Putin „w ogóle nie potrafi okazywać prawdziwych emocji”.

A co potrafi? Wydawałoby się, że wszyscy się o tym przekonaliśmy i że wszystko o nim wiemy. Ale Wacław Radziwinowicz, wytrawny znawca Rosji, autor bestsellerów „Gogol w czasach Google’a” i „Crème de la Kreml”, udowadnia, że to tylko złudzenie. W biografii-kronice rządów Putina pokazuje jego liczne metamorfozy, ale też uniwersalne mechanizmy osobowości byłego kagebisty oraz metody, które pozwoliły mu zbudować pozycję absolutnego władcy Rosji i pchnąć jego kraj w absurdalną wojnę z Ukrainą oraz konflikt z Zachodem. Ale też – co przekonująco pokazuje Radziwinowicz – jak jego manie pchają go dziś do nieuchronnego upadku.

„Car Atlantydy” to również opowieść o tym, jak można ogromne państwo zawrócić z drogi rozwoju i odcinając społeczeństwo od wolnych mediów, pogrążyć je w paranojach, obsesjach i urazach. Dowodzi, że to nie są tylko rosyjskie problemy, że Rosja i Putin mogą się przytrafić wszędzie.

Wacław Radziwinowicz jest moim zdaniem najwybitniejszym dzisiaj obserwatorem i analitykiem polityki Putina. Jest to obserwacja wolna od rusofobii, choć nie wolna od sympatii i antypatii autora. To anatomia putinizmu lokowana w historii ostatnich stuleci. Radziwinowicz nazywa Putina Hitlerem naszych czasów. Jest w tym sformułowaniu pasja i moralny osąd. Putin chce być postrzegany jako zbawiciel Rosji. Chce być Iwanem Kalitą naszych czasów – tym, który zbiera wszystkie ruskie ziemie – chce być także protektorem wszystkich Rosjan na świecie. To opowieść o władcy, który jest niebezpieczny dla świata, który rządzi w sposób cyniczny, okrutny i na wskroś zakłamany. Chce do cna zdeprawować społeczeństwo rosyjskie pogrążone w korupcji, strachu i kłamstwie. Dla polskiego czytelnika to lektura wyjątkowo pouczająca. Z kart tej książki wyłania się skrzyżowanie mentalności chuligana i oficera aparatu bezpieczeństwa, opowieść o putinizmie, systemie, który staje się atrakcyjny dla elit w krajach, w których demokracja słabnie. Dla Polaków to książka wyjątkowo niezbędna.

Adam Michnik

Wacław Radziwinowicz, długoletni korespondent „Gazety Wyborczej” w Moskwie, jak mało kto jest w stanie pokazać krok po kroku, przez jakie punkty zwrotne przeszła Rosja Putina, zanim wydała wojnę Ukrainie. W równie zaangażowanych co kompetentnych, przyprawionych ironią komentarzach od lat buduje wielowymiarowy portret mało komu znanego kagebisty, wychowanego na przestępczych podwórkach Leningradu, który zmienił się w najniebezpieczniejszego człowieka na ziemi.

Anne Applebaum
Fragment książki „Putin, car Atlantydy. Droga do wielkiej wojny”:

JAK STALIN I HITLER
Prezydent Rosji za powód ataku na Ukrainę uznał konieczność przeciwdziałania mitycznemu „ludobójstwu” w Donbasie. Celem inwazji zaś jest „demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy”. Podobnie Józef Stalin i jego ludzie 17 września
1939 roku tłumaczyli konieczność przeprowadzenia „wyzwolicielskiej” operacji przeciw Rzeczypospolitej Polskiej.
To, że Władimir Putin idzie śladem Stalina, jest zrozumiałe. Przecież jest jego dziedzicem. Jednak jeszcze lepszym wzorem dla jego postępowania wydaje się Adolf Hitler, który w Rosji jest niby ucieleśnieniem najwyższego zła. Od lat można obserwować, jak Hitler stał się mistrzem dla Putina, który przeprowadził w 2014 roku Anschluss Krymu, próbował narzucić światu nowy traktat monachijski i zmusić Zachód, by pokornie oddał mu to, co kiedyś było radzieckie. Kiedy to się nie udało, za pomocą potężnej prowokacji w Donbasie, z którego ludność spod ostrzału nie Ukraińców, ale prorosyjskich separatystów ucieka do Rosji, dał sobie pretekst do ataku.
Putin szykował wojnę od lat. Gromadził miliardy w tzw. funduszu dobrobytu narodowego. Zazdrośnie strzeże tej skarbonki przed klepiącymi biedę emerytami czy nauczycielami 6,5 tysiąca szkół, których uczniowie chodzą do toalety na podwórku. Całe regiony pod rządami Putina degradują się i wyludniają. Tymczasem skarbiec państwa jest przepełniony. Po co? Dziś widać, że po to, by Rosja miała za co przetrwać wojnę.
Putin – podobnie jak Hitler – wkładał, co tylko mógł, w zbrojenia. Teraz wierzy, że może, jak to zrobił dziś, warknąć na Zachód, by nie próbował pomagać atakowanej Ukrainie, bo wtedy sam stanie w obliczu „takich konsekwencji, z jakimi w swojej historii nigdy się nie spotkał”.
Przywódca Rosji z jego imperialnym szaleństwem, pogardą dla życia ludzkiego to Hitler naszych czasów.