Michał Rusinek
Niedorajda, czyli co nam radzą poradniki
Rysunki Jacek Gawłowski
Wydawnictwo Agora
Premiera 24 kwietnia
Jak podrywać? Jak sprzedawać? Jak się leczyć? Jak tatuować?
Michał Rusinek, przenikliwy i niestrudzony tropiciel pypciów językowych, tym razem bierze pod lupę język poradników. Czyni to z właściwą sobie maestrią, literackim kunsztem i intelektualną swadą, bawiąc się poradniczymi kuriozami.
A jak się nie dać poradnikom, które robią z nas niedorajdy? Prosta rada: czytać Rusinka!
W tej książce przyglądam się językowi poradników; trochę z ukosa, lecz poważnie, jak mówi poeta. Poważnie, bo pokazuję przy okazji, jakiego niedorajdę kształtują poradniki i porady internetowe. Książka jest kontynuacją „Pypciów na języku” (Pypcie można jeszcze kupić na aukcjach internetowych; ostatnio znaleźliśmy na dwóch: na jednej opisane zostały jako „Pupcie na języku”, co mogło być zwykłą freudowską literówką, na drugiej zaś jako „Wypicie na języku”, co ma znamiona czynności pomyłkowej, zwłaszcza w społeczeństwie, które pod względem spożycia alkoholu zajmuje drugie miejsce w Europie). – Michał Rusinek
Gdybym posiadała dzienniczek obywatela, a sąsiedzi mogliby wpisywać do niego uwagi, jedna z nich brzmiałaby: „W tych ciężkich czasach, ostentacyjnie śmiała się w głos”. Rewelacja!
Katarzyna Nosowska
Niedorajda to dość tajemnicze słowo: próżno szukać w słownikach i poradnikach jego dokładnej etymologii. W jednym z nich sugeruje się powiązanie niedorajdy z dawnym czasownikiem doraić, czyli doradzić. Niedorajda byłaby to więc osoba niedoradzona. Taka jak ktoś, kto nie przeczytał tego zbioru felietonów Michała Rusinka. Bo kto je przeczytał, na pewno będzie doradzony w stu procentach, czyli będzie dorajdą. I to dorajdą w wyśmienitym nastroju, bo nawet największy smutas i ponurak musi ulec błyskotliwym i pełnym humoru radom przekazywanym w książce. Dotąd myślałem, że najdowcipniej żongluje językiem profesor Bralczyk, po przeczytaniu „Niedorajdy” wiem, że dorównuje mu profesor (tak, tak!) Rusinek. W dwunastu rozdziałach (na każdy miesiąc roku jeden?) dowcipnie i przewrotnie radzi, jak korzystać z „fachowych” poradników, których autorzy chcą czytelnikom pomóc w podrywaniu, sprzedawaniu, pisaniu, leczeniu, uprawianiu seksu i jeszcze w kilku innych równie przyjemnych, ale i ważnych sprawach życiowych.
Michał Rusinek bezbłędnie wychwytuje i ośmiesza durnotki i głupotki wypisywane w setkach poradników, które po egzegezie Autora trzeba by chyba nazwać bezradnikami. „Egzegeza” to zabrzmiało groźnie, ale felietony są pisane piórkiem lekkim, ot są muśnięciem zaledwie. Lecz muśnięciem mistrzowskim. I nie zawsze jest ono dobroduszne, niekiedy to z lekka ironiczne przytyki. A czasem wcale nie z lekka. Ale jakżeż się to czyta! Stereotypowo mówiąc: jednym tchem. A może pleonastycznie „jednym haustem”, bo kolejne strony połyka się jak najprzedniejszy trunek wprawiający w wyśmienity humor.
Czytajmy więc, by z niedorajdy stać się dorajdą. I by jako doradzony już dorajda dorajić Rusinkowi: obnażaj Waszmość dalej, bo przecież jeszcze tyle jest pora głupotników na różne tematy od wychowania dzieci i kotów poczynając, a na budowie domowym sposobem samolotów kończąc.
Prof. Andrzej Markowski
Michał Rusinek
Wykłada (literaturoznawstwo na UJ), przekłada (książki)i układa (wierszyki, piosenki, felietony).
Urodził się w 1972 roku w Krakowie i nadal tam mieszka – z rodziną. Był sekretarzem Wisławy Szymborskiej, teraz prowadzi jej Fundację. Pracuje na Wydziale Polonistyki UJ, gdzie prowadzi zajęcia z teorii literatury, teorii przekładu i creative writing. Bywa tłumaczem z języka angielskiego, zdarza mu się pisywać książki dla dzieci i dorosłych oraz układać wierszyki czy teksty piosenek. Pisuje felietony o książkach i języku.