Piotr Szwed w swojej książce „Patrz trochę szerzej” pokazuje jak można urozmaicić lekcje języka polskiego. Wyjaśnia rodzicom, o co chodzi z tą muzyką, której słuchają dzieci oraz rzuca nowe światło na kanon lektur szkolnych i rapowe utwory.
Co łączy Matę ze św. Aleksym?
Czemu, według Ryfy Ri, warto żyć w zgodzie ze swoim rytmem?
Ile wspólnego mają Młody Simba i młody Werter?
Piotr Szwed, nauczyciel języka polskiego w jednym z łódzkich liceów, doktor od poezji Leśmiana, a przy tym dziennikarz muzyczny zafascynowany współczesnym hip-hopem rozprawia się z mitem nudnych lekcji polskiego i dzieli autorską metodą nauczania. Znajdziecie tu doskonale znane nazwiska pisarzy i pisarek, poetek i poetów, wzmianki o ulubionych i znienawidzonych lekturach, wyjaśnienie ważnych pojęć, omówienie idei kluczowych dla kolejnych epok, a wszystko to połączone ze strofami utworów m.in. Pro8l3mu, Quebonafide czy Paktofoniki.
Ilustracje w książce wykonał Krik Kong. Jego charakterystyczne komiksowe postacie można podziwiać nie tylko w książce, ale również w wielu polskich i europejskich miastach.
Gwarantujemy: Takiej książki jeszcze nie było – sprawdzona na licealistach i licealistkach!
Wychowałam się na Łonie, Fiszu i Pezecie, których inteligenckie kawałki potrafili docenić nawet dorośli. Na imprezach słuchaliśmy Borixona czy Tedego – ich nawijki o blantach znacznie mniej podobały się rodzicom. A my pragnęliśmy poważnej rozmowy o muzyce, która meblowała nam głowy! 20 lat później – nadal słucham hip-hopu – i zachwycam się książką Piotra Szweda, odbywającego z młodymi ludźmi rozmowy z moich marzeń.
Justyna Suchecka
Fragment wstępu książki „Patrz trochę szerzej”
To było jakoś w roku 2020. Prowadziłem zajęcia z języka polskiego w pierwszej klasie o profilu biol-chem-mat. Miałem przed sobą ponad trzydzieści osób zainteresowanych wieloma rozmaitymi kwestiami: roztworami, dysocjacjami, enzymami czy fotosyntezą, ale niekoniecznie Legendą o św. Aleksym.
Legenda znajdowała się w podstawie programowej zaraz obok Bogurodzicy i jej fragmenty były lekturą obowiązkową. Tekst opowiadał o szlachetnie urodzonym chłopaku, który postanowił porzucić bogatą rodzinę, piękną żonę, zaszczyty, przywileje, wielkie możliwości po to, by zostać wędrownym żebrakiem. To nigdy nie są łatwe zajęcia – ani dla uczniów, ani dla nauczyciela. Co zrobić? Trzeba się było z nimi zmierzyć.
Wspólnie przeczytaliśmy więc tekst, ale średniowieczna polszczyzna sprawiła, że słowa z perspektywy współczesnych licealistów przestały nieść ze sobą jakąkolwiek historię, zmieniły się w archaiczną kołysankę.
Więc to święte plemię
Przyszło w jednę ziemię.
Rozdał swe rucho żebrakom,
Śrzebro, złoto popom, żakom.
Więc sam pod kościołem siedział,
A o jego księstwie nikt nie wiedział.
Powoli rekonstruowaliśmy opowieść i próbowaliśmy zrozumieć głównego bohatera. Szło jak po grudzie. Gdy przyglądałem się twarzom moich uczniów, czułem, że oni czują, że tracą czas na zajmowanie
się literackimi zabytkami.
I wtedy uratował mnie rap:
– A może on po prostu „miał już dość tego piękna i ciepła”? – zapytałem, nawiązując do bijącej wówczas rekordy popularności „Patointeligencji”.
Choć Mata, autor tego utworu, zdecydowanie nie jest kimś w rodzaju średniowiecznego ascety, łączyła go z nim podobna potrzeba. Obaj, i Młody Matczak, i św. Aleksy, chcieli odciąć się od przewidywalnego scenariusza życia, wynikającego z uprzywilejowanej pozycji społecznej.
Mogłem oczywiście sięgnąć do czegoś „ambitniejszego”. Powiedzieć na przykład z autentycznym entuzjazmem, że sytuacja ze średniowiecznego tekstu przypomina mi losy bohatera powieści Siddhartha Hermana Hessego, fascynującej książki przesyconej nawiązaniami do filozofii indyjskiej. Mam przed oczami siebie, jak to mówię, i widzę, że w niektórych klasach słuchają mnie z umiarkowanym zainteresowaniem… trzy, może cztery osoby.
A nawiązanie do „Patointeligencji’ zadziałało. Na chwilę przykuło uwagę całej grupy. Zainteresowanie, szczere zaciekawienie to bardzo dużo, być może pierwszy krok do tego, by zmienić przewidywalną lekcję w ciekawą rozmowę. Więc zaczęliśmy rozmawiać.