Na bogato

4 października 2024

"Na bogato. Jak się starzeć bez godności 2"

Udostępnij post
Na bogato

„Na bogato. Jak się starzeć bez godności 2” nowa książka Ewy Winnickiej i Magdaleny Grzebałkowskiej – duetu, który o starzeniu się bez owijania w bawełnę napisał bestsellerową książkę „Jak się starzeć bez godności„.

Zgodnie z przewidywaniami pierwsza wspólna książka popularnych reporterek okazała się sukcesem. W ślad za nią poszły podróże po Polsce, wizyty w telewizji, uznanie czytelniczek.

Teraz czas na kolejny krok: trzeba ten fejm przekuć w hajs, bo autorkom się, delikatnie mówiąc, nie przelewa. To zresztą kolejna nić łącząca je z innymi osobami w wieku przedstarczym, które zadają sobie pytanie „Jak przestałyśmy być bogate i co można z tym zrobić?”.

Szukając odpowiedzi, Magda i Ewa wsiadają do wysłużonego opla zwanego Naszą Szkapą i ruszają w podróż ku finansowemu spełnieniu.

A przy tym rzucają wyzwanie kulturze blichtru, składają się na ołtarzu instagramowych zasięgów i sprawdzają, czy zarabianie po pięćdziesiątce, aby na pewno jest jeszcze możliwe.

Oto rok ich spiny i zapieprzu, o który nikt nie prosił, ale wszyscy go potrzebowali.

Fragment książki „Na bogato. Jak się starzeć bez godności 2”

Tak jak się spodziewałyśmy, nasza książka „Jak się starzeć bez godności” odniosła sukces.

Już z pierwszych recenzji wynikało, że czytelniczki nie tylko świetnie się bawiły, lecz też uznały, że wiele naszych doświadczeń było także ich doświadczeniami. Przede wszystkim:

  • brak czasu,
  • nadmiar obowiązków,
  • ciągnąca się latami konieczność wielozadaniowości,
  • przytłaczające macierzyństwo,
  • turbulentne relacje z partnerem,
  • ból kolana i kręgosłupa,
  • wiotczejąca skóra i spadająca twarz,
  • strach przed niedołężnością połączona z niechęcią do sportu,
  • narastająca przezroczystość w relacjach zawodowych i osobistych,
  • poczucie, że coś trzeba zmienić: dietę, męża, pracę, albo nastawienie do życia.

Wiele czytelniczek zgłaszało podobne do naszych postulaty, takie jak:

  • wezwanie do większego luzu,
  • zadbanie o własne zdrowie i przyjemności,
  • zwiększenie dystansu do siebie i do świata,
  • nieprzejmowanie się tym, na co się nie ma wpływu.

Podcast, który był inspiracją do pracy literackiej, został obsypany deszczem nagród. Najważniejsza z nich to kolejne zwycięstwo w konkursie na Podcast Roku w kategorii debiuty kobiet w średnim wieku i nominacja do europejskiej nagrody Presenile International Award. Czekamy na kolejne, zasługujemy na nie, przede wszystkim na nagrody pieniężne, ponieważ – mówiąc delikatnie – nie bardzo nam się przelewa. Nieprzelewanie to kolejna nić łącząca nas z innymi osobami w wieku przedstarczym. Ale o tym za chwilę.

Tymczasem nie wszyscy czuli się z nami komfortowo. Na spotkanie promujące książkę przyszła zdenerwowana czytelniczka z egzemplarzem Konstytucji RP. Poprosiła o głos i odczytała artykuł 30, w którym potwierdzona jest godność przyrodzona i niezbywalna każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej. W tym świetle tytuł naszej książki był zupełnie nielogiczny, ponieważ nie można się starzeć bez czegoś, czego nie da się pozbyć.

Podobne zastrzeżenie miała Rada Seniorów Dzielnicy Śródmieście w Warszawie, która w ramach zajęć kulturalnych zaprosiła nas, byśmy może rozbawiły niektórych jej członków, ale zaraz z nas zrezygnowała, o ile nie zmienimy tytułu na jakiś epatujący godnością. Zastanawiałyśmy się nad skróconym tytułem: Jak się starzeć, ale nie czułyśmy się kompetentne. Nic o tym nie wiemy. Zresztą, gdyby się dokładniej przyjrzeć, niewiele wiemy o czymkolwiek.

Po krótkiej dyskusji Ewa przekonała Magdę, żeby nie tłumaczyć naszych żartów. Konstytucja żartów nie zabrania. Postanowiłyśmy uwierzyć w polskie poczucie humoru.

Popularność naszych postulatów w wielu miejscach Polski zaowocowała dziesiątkami zaproszeń do szkół, bibliotek, stowarzyszeń i ambitnych klubów czytelniczych. Wszędzie żyły osoby przedstarcze i właśnie podnosiły głowy. Zdecydowałyśmy się ruszyć w drogę, żeby wzorem dziewiętnastowiecznych badaczy kultury, przeprowadzić badania terenowe nad starzeniem się bez godności. I – umówmy się – zarobić.

Na środek transportu wybrałyśmy samochód Ewy – pochodzącą z początków obecnego tysiąclecia zafirę, z trudnym do uruchomienia hamulcem ręcznym, światłami zapalanymi za pomocą kartonika wetkniętego w małą śrubkę i klimatyzacją zaczynającą działać u kresu podróży.

Byłyśmy jednak pewne, że tylko auto w naszym wieku (lata samochodowe należy mnożyć przez dwa) poniesie nas pewnie przez miasta i wsie. Poza tym, nie miałyśmy chwilowo innego.

Postanowiłyśmy je ochrzcić. John Steinbeck, słynny amerykański pisarz, podróżował przez Amerykę ciężarówką, którą nazwał Rosynantem, na cześć konia Don Kichota.

Zafira otrzymała imię Nasza Szkapa.