„Dużo ofiar, dużo dzieci” – wiadomość takiej treści dostaje w nocy od zaprzyjaźnionego syryjskiego lekarza szwedzka para, przebywająca w niewielkiej miejscowości Dikili u wybrzeży Turcji. To właśnie tutaj znajduje się główny punkt przemytu uchodźców z objętej wojną Syrii do Europy.
Anna Björk i Mattias Beijmo przyjeżdżają na tureckie wybrzeże, chcąc dowiedzieć się więcej o ludziach, którym wcześniej pomagali na greckiej wyspie Lesbos jako wolontariusze. W czasie, gdy śpią w jednym z tamtejszych hoteli, tuż obok fale Morza Egejskiego pochłaniają łódź z 53 osobami na pokładzie. Od tamtej pory dotarcie do prawdy o tym, co stało się w nocy z 4 na 5 stycznia 2016 roku staje się nie tylko ich zawodowym celem, ale naraża ich na śmiertelne niebezpieczeństwo, emocjonalne wyczerpanie i nadwyręża ich związek.
Łodzi takich jak 370 wypływa kilka, kilkanaście każdej nocy. Ilu uchodźców nigdy nie dopływa do brzegu? Zdaniem jednego z funkcjonariuszy tureckiej straży przybrzeżnej, „tylko Allah to wie”, nikt nie tworzy list zaginionych. Autorzy książki podejmują się niełatwej próby znalezienia odpowiedzi na to pytanie. Zadają też inne, nad którymi nikt się wcześniej nie zastanawiał: Kto identyfikuje ofiary? Dokąd trafiają ciała? Kto decyduje, gdzie zostaną pochowane? Jak bliscy dowiadują się o śmierci krewnych i czy mają później możliwość odnalezienia ich grobów?
Relacje ukrywających się przed przemytniczą mafią ocalałych potwierdzają myśli, której Anna i Mattias nie chcieli wcześniej do siebie dopuścić – przebywających tej nocy na łodzi można było uratować.
O autorach:
Annah Björk (ur. 1980 r.) od początku kariery pracowała jako wolny strzelec. Dziennikarką jest od 19 roku życia. Dotychczas pisała gównie o muzyce, feminizmie, serialach telewizyjnych, literaturze, filmie i modzie. Zmieniło się to jesienią 2015 roku, gdy pojechała na Lesbos jako wolontariuszka. To wtedy wszystko, czym zajmowała się do tej pory zaczęło się jej wydawać zdumiewająco błahe.
Mattias Beijmo (ur. 1974) od niemal dekady analizuje strategie organizacji non-profit w Szwecji, ale i Europie. Był odpowiedzialny m.in. za kierownictwo strategiczne w kilku dużych projektach organizacji pomocowych, w tym także za działania operacyjnie w związku z sytuacją uchodźców w Grecji i Turcji.
Do Dikili pojechali na własną rękę. Wszelkie koszty opłacali sami. Po powrocie pukali od redakcji do redakcji, by zainteresować wydawców tematem zatopionej łodzi. Rynek raz za razem okazywał się bezlitosny. „Temat uchodźców wielokrotnie został już opisany” – słyszeli. Ale nie odpuścili. Czuli się zobowiązani, by ocalić pamięć o ofiarach. Chcieli choć w ten sposób przynieść ulgę ich rodzinom. Za swój debiutancki reportaż zostali uhonorowani prestiżową nagrodą MegAward na szwedzkich targach mediów w Göteborgu.
7 listopada o 19:00 w Cafe Kulturalna w PKiN w Warszawie odbędzie się spotkanie z autorami “Łodzi 370” – zapraszamy!
-
Mattias Beijmo czeka na nadpływającą łódź z uchodźcami - Lesbos, jesień 2015
-
Łódź z uchodźcami przybija do brzegu greckiej wyspy Lesbos, jesień 2015
-
Uchodźcy, którzy nielegalnie przeprawili się łodzią z Turcji do UE. Lesbos, jesień 2015
-
Annah Bjork z dzieckiem syryjskich uchodźców. Lesbos, jesień 2015
-
Mafia przemytników obiecuje uchodźcom przeprawy statkami. Oto czym naprawdę wysyła się uciekających przewd wojną Syryjczyków w morze. Lesbos, jesień 2015
-
Wybrzeże Lesbos, jesień 2015
-
Okolice Dikili w Turcji, jedno z wielu nielegalnych miejsc przerzutu uchodźców z Turcji do UE. Według okolicznych mieszkańców morze wyrzuca ciała na brzeg ciągle. Nikt nie wie, ile łodzi z uchodźcami tonie, nikt nie liczy ofiar. Styczeń 2016
-
Wiele z kamizelek ratunkowych sprzedawanych uchodźcom w Turcji to niebezpieczne podróbki - zamiast chronić, nasiąkają wodą, ciągnąc człowieka na dno.
-
Bohaterowie reportażu, cudem ocalali z zatopionej łodzi 370. Po ocaleniu muszą się ukrywać przed mafią przemytników, jako niewygodni świadkowie. Na zdjęciu podczas rozmowy z autorami w sekretnym mieszkaniu gdzieś w Turcji, 2016 rok